Koszmar komunikacyjny
We wszystkich mediach apelowano, aby udać się na miejsce komunikacją miejską. Centrum Katowic było oczywiście zamknięte i daliśmy się skusić namowom. Z okazji święta zostało otwartych wiele dodatkowych połączeń. Wybór padł na pociąg, choć od razu przypuszczaliśmy, że może być ciężko. Otworzono kilka nowych połączeń. Peron był wypełniony po brzegi. Podjechał skład, który zawierał 3 wagony, wypełniony już po brzegi. Liczyłem, że może nie znaleźć się dla nas miejsce, ale nie spodziewałem się, że nie znajdzie się praktycznie dla 95% ludzi oczekujących na peronie. Wieść gminna niesie, że następny pociąg też przyjechał przeładowany, ale spotkał bardziej krewkich mieszkańców i po prostu nie odjechał, bo przeładowany się zepsuł ;)
Przegrupowaliśmy siły i zjedliśmy posiłek. Wybraliśmy mniej popularną objazdową linię, tu ukłony dla małżonki, której był to pomysł. My wsiedliśmy komfortowo, dzieci ostatecznie wylądowały na kolanach, a tramwaj już, na którymś z kolei przystanku przestał się zatrzymywać, chyba że ktoś akurat wysiadał.
“Wysiada ktoś?” “Nieeee“x30 (i taka sytuacja kilkanaście razy)
“Ktoś wysiada” “Nieeee“x29 “Ale to ktoś chce wysiąść z tyłu”
Jeśli chodzi o powrót, to jak można się domyślić, wyglądał jeszcze bardziej dramatycznie. Ostatecznie nie poszliśmy za rzeką ludzi, ale po prostu poszliśmy piechotą, żeby jak najbardziej się oddalić od szaleństwa komunikacyjnego. Trochę człowiek był zdezorientowany, nie wiedział jak ostatecznie wróci i wkradła się mała nerwówka, która się córce bardzo udzieliła, ale przyjechał po nas brat żony i pomimo zaliczonego sporego spacerku powrót przebiegał ostatecznie bez dalszych komplikacji.
Defilada
Ostatecznie niewiele zapasu czasu nam zostało i o staniu w pierwszym rzędzie można było zapomnieć. Na szczęście dla dzieci moja żona dość przedsiębiorczo przepchała się z trójką dzieci (jedno koleżanki) przez tłum i usiedli w pierwszym rzędzie, to jest klasycznie na trawie za barierkami ;) Próbowałem nieśmiało dołączyć, ale tłum nie był skłonny wpuszczać osoby przed siebie, a nie byłem uzbrojony w zgraję przysłowiowych bąbelków ;), więc zostałem z resztą dorosłych w obwodach ;)
Nie posiadam profesjonalnego sprzętu fotograficznego, a przede mną był las rąk uzbrojonych w telefony (tak na oko jakiś dziesiąty rząd), więc nie będzie wspaniałej fotorelacji z opisem poszczególnych pojazdów i jednostek.
Skupię się na wrażeniach. Sama defilada nawet z tak odległego miejsca robiła spore wrażenie, jeszcze nigdy nie widziałem takiego nagromadzenia sprzętu wojskowego, a jeszcze akurat jedno co nam się udało to staliśmy na wprost korytarza powietrznego przez który przelatywały samoloty, więc efekty dźwiękowe jaki wizualne pierwsza klasa.
Wracając do lasu rąk, trochę głupio mi było, że tak wszyscy z tymi telefonami i aparatami i starałem się otrzymaną od harcerek flagą machać jak najwięcej ;)
Mój punkt widzenia ;) (wykorzystałem zasięg rąk i kilka rzędów przede mną nie widać na zdjęciu)
Punkt widzenia małoletnich z opiekunem.
W linii prostej to jest to samo miejsce, a na moich zdjęciach prawie nie widać nawet torowiska ;)
Ocena końcowa
Nie żałuję, że wybraliśmy się dziś na to wyjątkowe wydarzenie. Co prawa nie obyło się bez niedogodności, ale będzie co wspominać, a to najważniejsze ;)
Comments
No comments yet. Be the first to react!